Kolejna część naszych starań o odgruzowanie Puszczykowa zakończona sukcesem. W ostatnich dniach z rezerwatu Puszczykowskie Góry wyjechało około 600 kg gruzu pozbieranego przez nas w lesie wzdłuż drogi; od wiosny zaś już łącznie tona.
Urząd nie chce sprzątać gruzu…
Nieraz już pisaliśmy, o tym, ile gruzu zalega w puszczykowskich lasach i przy ulicach. Działań z inicjatywy urzędu miejskiego by go usunąć niestety nie ma. Czasem, gdy się zgłosi jakieś bardziej zagruzowane miejsce, zostaje ono posprzątane, ale nie zawsze. Jesienią zeszłego roku stowarzyszenie Aktywne Puszczykowo zaproponowało zatrudnienie osoby, która by regularnie sprzątała całe miasto. Niestety burmistrz odrzucił ten pomysł twierdząc, że nie widzi takiej potrzeby, bo jest przecież czysto. Tego, jak bardzo się on mylił, nie było trudno pokazać, ale nawet po dostarczeniu do urzędu listy miejsc, rezultaty są bardzo wątpliwe. Właściwie to rzadko co zniknęło od tego czasu. Przyczyny podawane przez urząd są różne – że gruz jest w trudno dostępnym miejscu, że mało go widać, więc nie warto sprzątać, że koszty byłyby duże, że jest rozrzucony i trzeba by zbierać, że jeśli droga przebiega przez WPN, to jej urząd nie może sprzątać (a WPN nie chce)…
Urząd przesłał ową listę do WPN-u z prośbą o posprzątanie miejsc leżących na jego terenie, ale zostało to zrobione baaaardzo wybiórczo i powierzchownie. Ze strumienia przy Przecznicy zniknęły trylinki i płytki chodnikowe, które tam wpadały przez lata z drogi.
…więc bierzemy sprawę w swoje ręce
Jako próba zaradzenia tej sytuacji niesprzątania powstała inicjatywa, by gruz znajdujący się w korzeniach drzewa 1,5 m od chodnika przy ul. Przecznicy (w lesie, w WPN-ie) przesunąć o te półtora metra, by urząd nie mógł tłumaczyć, że nie wolno mu tam wejść. Tak też się stało, jednak nie szło nie zauważyć, że wokół leży dużo więcej gruzu. Powoli znosząc go na kupki wzdłuż drogi przez blisko 3 miesiące w lesie przy Klasztornej oraz na sąsiedniej Brata Józefa Zapłaty uzbierało się około 800 kg. Na początku nawet w pewnym momencie część została wywieziona bez zgłaszania. Reszta została złożona na łącznie 5 kupkach, które kilka dni temu zostały zgłoszone do urzędu. Dziś zniknęły, więc pokazujemy efekty. Łącznie od wiosny udało się usunąć z Puszczykowskich Gór około tonę gruzu.
To są trylinki, które wyjechały jako pierwsze:
Oto ślady po nich:
To jest zaś beton w rezerwacie Puszczykowskie Góry, którego WPN nie chciał posprzątać (wg leśniczego „gruz to nie śmieć” i „tego się nie sprząta”). Od niego zaczęło się przestawianie gruzu:
Po przestawieniu o 1,5 m urząd już nie widział przeciwwskazań, by go wywieźć:
Ten gruz zaś został wywieziony w trakcie zbierania. Został wydobyty ze strumienia. Było tam m.in. wiele dużych i ostrych kawałów żużlu, które zostały tam zgarnięte po którejś z zim z 5-10 lat temu, gdy niechlujna firma zamiatająca ulice postanowiła się go pozbyć wrzucając do strumienia w rezerwacie:
A to główne zbiory:
I dzisiejszy widok tych miejsc – gruz już wywieziony:
Łącznie z Puszczykowskich Gór wyjechało w ostatnim czasie około tony gruzu. To jednak tylko niewielka część tego, co zalega w całym Puszczykowie. Po lasach i ulicach są rozrzucone dziesiątki ton. Dzięki naszej akcji zrobiło się nieco czyściej. Szkoda tylko, że bez niej by to się nie stało, bo sprzątanie należy do obowiązków urzędu. Niestety burmistrz „nie widzi takiej potrzeby”…
W każdym razie dziękujemy urzędowi za współpracę. Burmistrzowi, podobnie jak coraz więcej puszczykowian, też mamy ochotę podziękować, acz w innym tego słowa znaczeniu…